środa, 24 marca 2021

Moje ulubione narzędzia do pracy online 1:1

  


1. Google: kalendarz / notatnik papierowy, dokumenty, poczta

Do niedawna korzystałam z kalendarza Google, jednak od kilku tygodni przestawiłam się na notatnik papierowy i bardzo mi się podoba, że mogę zapisywać rzeczy do zrobienia, a później je skreślać.


2. Word Press, BeTheme (płatny jednorazowo)

Nie jestem specjalistą ds. projektowania stron. Własną zaprojektowałam jednak sama po krótkim szkoleniu i obsługuję ją również sama. Obsługa jest intuicyjna, na moje potrzeby wystarcza, ale nie mam bardzo rozbudowanej strony.


3. Zenbox

Mam na nim stronę www i pocztę firmową. Może nie jest najtańszy, ale za to niezawodny. W razie problemu, ekipa ‘mnichów’ odpisuje w ciągu kilku minut, zawsze pomogą, aż sprawa zostanie całkowicie rozwiązana. Regularnie jest tworzona kopia strony www.


4. Skype (lub Messenger lub What’s App) do wideokonferencji.

Najbardziej niezawodny, jak dla mnie, okazał się Skype. Gdy jednak tu są problemy, przełączam się na jedno z ww. narzędzi.


5. Canva do projektowania grafiki

Świetny program z dużym bankiem zdjęć. Bardzo prosty w obsłudze. W darmowej wersji ograniczona liczba zdjęć i nie można ich wyszukiwać po filtrze, ale i tak, jak dla mnie, wystarczająca, zawsze coś znajduję na podany temat. Da się zaprojektować mnóstwo grafik, są gotowe szablony do wyboru, ustawianie wielu opcji. Program o wiele prostszy w obsłudze niż CorelDraw czy Photoshop, bardzo intuicyjny, każdy może opanować podstawowe funkcje w naprawdę krótkim czasie.


6. Słuchawki.



Oprócz ww. narzędzi przydają się też:

1. drugi monitor (ostatnio zakupiony)

2. podstawka pod telefon (gdy przy wideokonferencji korzystam z What’s App)

3. okulary "zerówki" (odkąd ich używam, nie bolą mnie oczy po wielogodzinnej pracy przy komputerze).


Używałam też Trello. Pomaga w zrobieniu listy zadań, a później wykreślaniu tego, co się zrobiło. Łatwy w obsłudze. Można szybko komunikować się z innymi osobami w zespole, przy jakimś projekcie. Porzuciłam na rzecz papierowego notatnika. 


A Ty, jaki program / jaką rzecz rzecz dodał(a)byś do tej listy? Daj znać w komentarzu.


poniedziałek, 30 listopada 2020

Jak biurko pod oknem uratowało moją produktywność + 8x porad

 

Wcześniej pracowałam poza domem, i w mniejszej części w domu, w pokoju dziennym przy rozkładanym stole (przy ścianie). Praca w domu nie była zbyt efektywna. Przełomem okazał się dopiero remont sypialni i przeniesienie tam biura, a ustawienie biurka pod oknem.

Mam też to szczęście, że mimo, że mieszkam w centrum miasta, znad biurka za oknem mam widok na zieleń, trawnik, drzewa, to na pewno relaksuje i bardzo pozytywnie wpływa na nastrój przy pracy. Myślę, że też przyczyniła się do tego praca w zamkniętym, oddzielonym od reszty mieszkania pomieszczeniu (które w nocy jest sypialnią). Pracuję szybciej, bo mogę się lepiej skupić, nic mnie nie rozprasza tak jak było to wcześniej.

Oczywiście praca z biurkiem ustawionym przed oknem to rozwiązanie idealne, a często w MM nie ma takiej możliwości. Co wtedy? Np. biurko/stół pod ścianą, rozkładany stół (tak było u mnie przez wiele lat), nawet fragment parapetu się nada, jeśli jest odpowiednio szeroki i jest do niego łatwy dostęp.


Co poza tym wpływa na moją produktywność? Wskazówki nazbierane po ponad 8 miesiącach w pełni zdalnej pracy:

-> dbam o higienę pracy i staram się nie pracować więcej niż 8 godzin dzienne, nie pracuję też w weekendy i w ogóle nie włączam wtedy komputera

-> robię przerwy, w ciągu 8 godzin jest ich 4-6, wystarczy choć chwila, żeby oderwać oczy od komputera i np. przejść się do drugiego pokoju, zrobić kawę, zjeść coś czy pogłaskać kota w drugim pokoju 😊

-> włączam relaksującą muzykę: jeśli nie pracuję akurat 1:1, słucham w tle muzyki, np. Air - Venus albo Happy Morning Cafe Music, która w ogóle nie rozprasza: w sieci jest mnóstwo tego typu muzyki, przeznaczonej do pracy, wystarczy wpisać relaxing / chillout music for working

-> czasami zapalam świece zapachowe i uchylam okno, dobrze mi się pracuje przy orzeźwiających zapachach, a ostatnio zrobiłam własne świece z wosku sojowego, o czym w oddzielnymwpisie, tutaj

-> na półce biurka mam awaryjny notatnik, który pomaga mi zorganizować wpadające nagle pomysły albo zanotować coś z ostatniej chwili lub rozrysować pomysłu, który przyjdzie mi po głowy

-> mam sprawdzony zestaw narzędzi do pracy online, ale o tym w oddzielnym wpisie w następnym miesiącu

-> nie mieszam pracy z OBOWIĄZKAMI DOMOWYMI, co jest trudne, gdy pracuje się w domu / mieszkaniu, obie strefy się przenikają i trzeba naprawdę dobrej organizacji, żeby je oddzielić; w przeciwnym razie, będzie ciągłe zmęczenie -> tak było u mnie; próbowałam ale nie da rady i to jest ok

-> bardzo pomogło mi też zdigitalizowanie materiałów do pracy oraz optymalna organizacja szafki w sypialni, w której przechowuję WSZYSTKIE RZECZY do pracy (i więcej) => o tym poczytasz w tym artykule

-> oczywiście: wygodny fotel + biurko + światło (jeśli potrzebuję więcej światła, włączam 2 lampki nocne, które stoją na parapecie).

A Ty jaką poradę dodał(a)byś do tej listy? Daj znać w komentarzu. Na pewno nie wyczerpałam tematu!


sobota, 28 listopada 2020

Jak zrobić własne świece zapachowe?

 

Jestem błyskawicą, jeśli chodzi o bieżącą publikację postów na blogu! Ten czekał tylko... 9 miesięcy, aby ujrzeć światło dzienne 😂. Gdy zaczęła się pandemia, a wkrótce izolacja, zabrałam się za robienie świec zapachowych. Jeśli chodzi o wykonanie, zdałam się na gotowe przepisy (głównie YouTube), za to poszalałam z zapachami: lawenda (przy której świetnie mi się pracuje a do relaksu:) panna cotta malinowa, lasy kaszmirowe, jaśmin, konwalia, lipa, magnolia, mango i pomarańcza. Mój ulubiony zapach to zdecydowanie jaśmin. A Twój? 


Przygotowanie własnych świec zapachowych to fajna zabawa, nie pracochłonna, ale potrzeba do niej, wg mnie, przede wszystkim czujności => ważne jest, żeby do pojemników wlewać wosk o odpowiedniej temperaturze. Tylko wtedy świeca przy paleniu będzie intensywnie pachnieć. Przy okazji można poddać recyklingowi stare słoiczki i szklane pojemniki. Świece zapachowe to też ciekawy pomysł na prezenty. Tak też było w tym przypadku.


Czego potrzeba do wykonania świec?

- wosku sojowego (wybrałam taki bo przy paleniu świec, nie wydziela toksycznych substancji, jest bezwonny i nie dymi się)

- olejki zapachowe, można je też łączyć wg upodobań

- szklane pojemniki na świece (aby usunąć z ich powierzchni resztki kleju i papieru, wystarczy przetrzeć je zmywaczem do paznokci)

- knoty bawełniane (są też drewniane)

- papier / gazeta na podkładkę

- kredki / ołówki / patyczki do przytrzymania knotów

- termometr (użyłam zewnętrznego, nie miałam specjalnego)

- drewniana łyżka / szpatułka do mieszania wosku

- większy garnek z wodą + szklane naczynie na roztopienie wosku (u mnie szklany dzbanek do serwowania gorących napojów).

Wosk, zapachy, knoty i termometr kupisz, np. na Allegro.



sobota, 21 listopada 2020

Czy masz maseczki pod ręką?

 

Ile razy zdarzyło Ci się wyjść z mieszkania / domu i wrócić po maseczkę? Ja tak miałam często, mimo że trzeba je nosić już od dawna.... Niedawno temu wpadłam na taki pomysł, żeby nie wracać się po nie po raz 30-sty po wyjściu z mieszkania. Działa prawie w 100% 😁.

Teraz maseczki wiszą w przedpokoju na haczykach, żeby łatwo i szybko można je było wziąć przed wyjściem. Na tablicy magnetycznej przykleiłam bezbarwne haczyki Command 3M, które łatwo zdemontować, gdy już są niepotrzebne i powtórnie użyć w innym miejscu. A jak sprawa wygląda u Ciebie? Gdzie trzymasz maseczki? Może masz jakiś świetny patent? Koniecznie podziel się nim w komentarzu!



sobota, 20 czerwca 2020

Metamorfoza sypialni: jak zmieścić całe biuro w 1 małej szafce?


Zależało mi na tym, żeby w sypialni nie było czuć ‘atmosfery biurowej’, dlatego wszystkie rzeczy są schowane w szafce. Jeśli nie możesz tak zrobić, to jest na to inny sposób: pochowaj biurowe rzeczy do ładnych pudełek, wiklinowych koszyków itp., które nie kojarzą się z biurem.

 


Na pewno w przeprowadzce biura z pokoju dziennego do sypialni pomogło mi to, że przeszłam na pracę zdalną w 100%. Co poza tym?

-> ZDIGITALIZOWAŁAM, co się dało: wszystkie potrzebne materiały do pracy zeskanowałam, co zajęło  trochę czasu, ale na dłuższą metę ma sens i warte było zrobienia. Pozbyłam się też większości papierowych dokumentów, zostawiłam tylko najbardziej potrzebne. Kopie wszystkich wrzuciłam dodatkowo na dysk Google, aby mieć kopię zapasową i jeszcze na wszelki wypadek na dysk zewnętrzny. Planuję jeszcze w najbliższym czasie zeskanować więcej potrzebnych mi rzeczy (zawartość 2 teczek).

-> Przy okazji przenoszenia biura z pokoju dziennego (tak było wcześniej), zrobiłam PORZĄDKI i jeszcze wyrzuciłam ok. 1/3 niepotrzebnych rzeczy. Po co mi menu ulubionej restauracji, której już nawet nie ma? Zostawiłam papierowe rzeczy (pamiątki), które mają dla mnie wartość emocjonalną i budzą pozytywne skojarzenia.

-> Wykorzystałam NADSTAWKI do wnętrz szafek, które porządkują rzeczy, ale też dają więcej miejsca na przechowywanie. Nadstawki już miałam, były na dole w szafie z ubraniami w sypialni, ale właściwie tam się marnowały. Postanowiłam je więc lepiej spożytkować. Dodatkowa zaleta ich użycia: mogę podzielić rzeczy na KATEGORIE, co bardzo usprawnia ich szukanie.


-> Wykorzystałam PEŁNĄ WYSOKOŚĆ wewnętrznej strony drzwiczek do szafki, a to plus mój niezawodny sposób na mikro-organizację, czyli KOSZYKI + HACZYKI/RZEPY przemysłowe,  a także klipsy Command znacznie oszczędza miejsce na półkach i sprawia, że rzeczy są dobrze widoczne i łatwo je zdjąć/powiesić z powrotem. Wszystkie haczyki, rzepy i koszyki już miałam bo tylko przenosiłam biuro z szafki w pokoju dziennym. Musiałam dokupić paski wymienne i klipsy.





-> Nie mam w sypialni drukarko-skanera bo już właściwie niczego nie drukuję. A jeśli nawet zajdzie taka potrzeba, przejdę się do pokoju obok i wydrukuję potrzebne strony.


W sumie ta 1 szafka to miejsce, w którym przechowuję:

- wszystkie rzeczy do pracy (dokumenty, przybory biurowe, urządzenia do pracy, np. laptopa, statyw, mikrofon)

- książki z biblioteki

- są tu też rzeczy zw. z pisaniem tego bloga, zapiski w niebieskim folderze

- i rzeczy osobiste w 2 białych pudełkach.

 


Podoba mi się to, że pracuję bez wykorzystania papier. W przyszłości planuję zainwestować w drugi monitor, będzie o wiele efektywniej bo w pracy muszę mieć otworzonych kilka dokumentów jednocześnie, w pokoju dziennym wykorzystywałam monitor telewizora, świetnie się sprawdzał). Chcąc, nie chcąc, pracuję też bardziej przyjaźnie dla środowiska: zero papieru równa się zero wyciętych drzew a praca zdalna to zero dojazdów do pracy + stania w korkach (kilkanaście lat!), zanieczyszczania środowiska i przy okazji stresu z tym związanego. Oczywiście są i minusy (praca zdalna wymaga świetnej organizacji), ale moim zdaniem zalet jest więcej :). Cieszę się, że mam taką możliwość i chciałabym na stałe kontynuować pracę w takiej formie. 


środa, 17 czerwca 2020

Czy potrafisz sam(a) naprawić swoje ubrania?


W dzisiejszym pędzie łatwiej i szybciej jest nam kupić nową rzecz niż np. przyszyć oderwany guzik, zacerować dziurę albo zaszyć zerwany szew. A to drobne naprawy i nie wymagające dużo czasu. Wiele z nas ma takie umiejętności i potrafi samej/samemu coś zdziałać w tym temacie, więc może warto spróbować? Przy okazji będzie to z korzyściami dla naszej planety i portfela. 




To mój zestaw do szycia. Prezent od mamy do nowego MM (10 lat temu :). Trzymam go w sypialni, na półce. To jest też mój sposób na przechowywanie przydatnych rzeczy, które gdyby były na widoku, mogłyby sprawiać wrażenie bałaganu. Wystarczy ładne opakowanie i gotowe.




Używam regularnie, ale w kwietniu przydał się szczególnie bo nie mogłam zanieść do krawcowej dżinsów do skrócenia. Załatwiłam więc własnoręcznie, jak i wiele innych drobnych poprawek krawieckich. Przy odrobinie chęci, czasu i podstawowych umiejętnościach, da się coś zdziałać w tym temacie.


zestaw do szycia w koszyku


Kto z Was również coś szyje, ceruje albo naprawia własne ubrania? Dajcie znać w komentarzu! :)


piątek, 29 maja 2020

Metamorfoza sypialnia: jak odświeżyć stary stolik i fotel z PRL-u?


Gdy zaczęła się pandemia, rozpoczęłam pracę zdalną. Szybko przekształciłam sypialnię w biuro+sypialnię. W małym mieszkaniu może to być dość problematyczne. Pewnie przed podobnym wyzwaniem stanęło wiele osób. Może i Ty również?
Moim głównym założeniem była szybka i niedroga metamorfoza, czym chcę się z Tobą podzielić w najbliższych postach. Dziś o przemalowaniu mebli, a dokładniej: jak odświeżyć stary stolik i fotel z PRL-u?



Najpierw trzeba odtłuścić powierzchnię (użyłam płynu odkażającego z alkoholem, może być ocet). Nie bawiłam się w czyszczenie papierem ściernym. Dlaczego? Bo zależało mi na szybkiej metamorfozie. Biuro było mi potrzebne od zaraz i chciałam załatwić malowanie w jeden weekend (kolejne warstwy farby można nanosić po 6 godzinach). Aby zakryć ciemny lakier, musiałam pomalować meble 3 razy, ale warto było.




tak wyglądało biurko przed malowaniem, po prawej, pod oknem


Nie chciałam kupować nowych mebli, nie tylko dlatego, że to koszty. Przede wszystkim dlatego, że chciałam WYKORZYSTAĆ TO, CO JUŻ MAM w mieszkaniu. Często tak jest, że w naszych MM albo domach już coś jest, tylko trzeba to znaleźć, np. w innym pokoju albo piwnicy. I tak się właśnie okazało w przypadku mojego MM. Niedawno temu chciałam się pozbyć tego biurka! A dokładnie to stolik RTV z PRL-u. Fotel to również znalezisko z tej epoki. Oba meble kupiłam okazyjnie na Allegro. Fotel Chierowskiego zyskał nową tapicerkę, a teraz po odmalowaniu idealnie pasuje do białej sypialni. Biurko również.





Jak dla mnie, meble teraz wyglądają o wiele lepiej! Użyłam farby Beckersa (ok. 50 zł za 1 litr) do drewna i metalu (bardzo mało czuć przy malowaniu i po). Pół litra spokojnie wystarczyło na 3 warstwy na obu meblach. Jakiś czas temu pisałam na blogu o przemalowaniu białego stolika z Ikei, wtedy akurat kupiłam inną, droższą farbę, Flueggera i muszę powiedzieć, że była lepsza. Beckers daje radę, ale jednak wyższa półka cenowa, to zdecydowanie lepsze krycie i ciekawy, matowy efekt. Jeśli właśnie na tym Ci zależy, to lepiej zainwestuj we Flueggera. 


efekt po nałożeniu pierwszej warstwy


po nałożeniu drugiej warstwy