Jestem błyskawicą, jeśli chodzi o bieżącą publikację postów na blogu! Ten czekał tylko... 9 miesięcy, aby ujrzeć światło dzienne 😂. Gdy zaczęła się pandemia, a wkrótce izolacja, zabrałam się za robienie świec zapachowych. Jeśli chodzi o wykonanie, zdałam się na gotowe przepisy (głównie YouTube), za to poszalałam z zapachami: lawenda (przy której świetnie mi się pracuje a do relaksu:) panna cotta malinowa, lasy kaszmirowe, jaśmin, konwalia, lipa, magnolia, mango i pomarańcza. Mój ulubiony zapach to zdecydowanie jaśmin. A Twój?
Przygotowanie własnych świec zapachowych to fajna zabawa, nie pracochłonna, ale potrzeba do niej, wg mnie, przede wszystkim czujności => ważne jest, żeby do pojemników wlewać wosk o odpowiedniej temperaturze. Tylko wtedy świeca przy paleniu będzie intensywnie pachnieć. Przy okazji można poddać recyklingowi stare słoiczki i szklane pojemniki. Świece zapachowe to też ciekawy pomysł na prezenty. Tak też było w tym przypadku.
Czego potrzeba do wykonania świec?
- wosku sojowego (wybrałam taki bo przy paleniu świec, nie wydziela toksycznych substancji, jest bezwonny i nie dymi się)
- olejki zapachowe, można je też łączyć wg upodobań
- szklane pojemniki na świece (aby usunąć z ich powierzchni resztki kleju i papieru, wystarczy przetrzeć je zmywaczem do paznokci)
- knoty bawełniane (są też drewniane)
- papier / gazeta na podkładkę
- kredki / ołówki / patyczki do przytrzymania knotów
- termometr (użyłam zewnętrznego, nie miałam specjalnego)
- drewniana łyżka / szpatułka do mieszania wosku
- większy garnek z wodą + szklane naczynie na roztopienie wosku (u mnie szklany dzbanek do serwowania gorących napojów).
Wosk, zapachy, knoty i termometr kupisz, np. na Allegro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz