Zależało mi na tym, żeby w sypialni nie było czuć ‘atmosfery biurowej’, dlatego wszystkie rzeczy są schowane w szafce. Jeśli nie możesz tak zrobić, to jest na to inny sposób: pochowaj biurowe rzeczy do ładnych pudełek, wiklinowych koszyków itp., które nie kojarzą się z biurem.
Na pewno w
przeprowadzce biura z pokoju dziennego do sypialni pomogło mi to, że przeszłam
na pracę zdalną w 100%. Co poza tym?
-> ZDIGITALIZOWAŁAM,
co się dało: wszystkie potrzebne materiały do pracy zeskanowałam, co
zajęło trochę czasu, ale na dłuższą metę
ma sens i warte było zrobienia. Pozbyłam się też większości papierowych dokumentów,
zostawiłam tylko najbardziej potrzebne. Kopie wszystkich wrzuciłam dodatkowo na
dysk Google, aby mieć kopię zapasową i jeszcze na wszelki wypadek na dysk
zewnętrzny. Planuję jeszcze w najbliższym czasie zeskanować więcej potrzebnych
mi rzeczy (zawartość 2 teczek).
-> Przy okazji
przenoszenia biura z pokoju dziennego (tak było wcześniej), zrobiłam PORZĄDKI i jeszcze wyrzuciłam
ok. 1/3 niepotrzebnych rzeczy. Po co mi menu ulubionej restauracji, której już nawet nie
ma? Zostawiłam papierowe rzeczy (pamiątki), które mają dla
mnie wartość emocjonalną i budzą pozytywne skojarzenia.
-> Wykorzystałam NADSTAWKI do wnętrz szafek, które porządkują rzeczy, ale też dają więcej miejsca na przechowywanie. Nadstawki już miałam, były na dole w szafie z ubraniami w sypialni, ale właściwie tam się marnowały. Postanowiłam je więc lepiej spożytkować. Dodatkowa zaleta ich użycia: mogę podzielić rzeczy na KATEGORIE, co bardzo usprawnia ich szukanie.
-> Wykorzystałam PEŁNĄ WYSOKOŚĆ wewnętrznej strony drzwiczek do szafki, a to plus mój niezawodny sposób na mikro-organizację, czyli KOSZYKI + HACZYKI/RZEPY przemysłowe, a także klipsy Command znacznie oszczędza miejsce na półkach i sprawia, że rzeczy są dobrze widoczne i łatwo je zdjąć/powiesić z powrotem. Wszystkie haczyki, rzepy i koszyki już miałam bo tylko przenosiłam biuro z szafki w pokoju dziennym. Musiałam dokupić paski wymienne i klipsy.
-> Nie mam w sypialni drukarko-skanera bo już właściwie niczego nie drukuję. A jeśli nawet zajdzie taka potrzeba, przejdę się do pokoju obok i wydrukuję potrzebne strony.
W sumie ta 1
szafka to miejsce, w którym przechowuję:
- wszystkie
rzeczy do pracy (dokumenty, przybory biurowe, urządzenia do pracy, np.
laptopa, statyw, mikrofon)
- książki z
biblioteki
- są tu też
rzeczy zw. z pisaniem tego bloga, zapiski w niebieskim folderze
- i rzeczy osobiste w 2 białych pudełkach.
Podoba mi się to, że pracuję bez wykorzystania papier. W przyszłości planuję zainwestować w drugi monitor, będzie o wiele efektywniej bo w pracy muszę mieć otworzonych kilka dokumentów jednocześnie, w pokoju dziennym wykorzystywałam monitor telewizora, świetnie się sprawdzał). Chcąc, nie chcąc, pracuję też bardziej przyjaźnie dla środowiska: zero papieru równa się zero wyciętych drzew a praca zdalna to zero dojazdów do pracy + stania w korkach (kilkanaście lat!), zanieczyszczania środowiska i przy okazji stresu z tym związanego. Oczywiście są i minusy (praca zdalna wymaga świetnej organizacji), ale moim zdaniem zalet jest więcej :). Cieszę się, że mam taką możliwość i chciałabym na stałe kontynuować pracę w takiej formie.