W dzisiejszym pędzie łatwiej i szybciej jest nam kupić nową rzecz niż np. przyszyć oderwany guzik, zacerować dziurę albo zaszyć zerwany szew. A to drobne naprawy i nie wymagające dużo czasu. Wiele z nas ma takie umiejętności i potrafi samej/samemu coś zdziałać w tym temacie, więc może warto spróbować? Przy okazji będzie to z korzyściami dla naszej planety i portfela.
To mój zestaw do szycia. Prezent od mamy do nowego MM (10 lat temu :). Trzymam go w sypialni, na półce. To jest też mój sposób na przechowywanie przydatnych rzeczy, które gdyby były na widoku, mogłyby sprawiać wrażenie bałaganu. Wystarczy ładne opakowanie i gotowe.
Używam regularnie, ale w kwietniu przydał się szczególnie bo nie mogłam zanieść do krawcowej dżinsów do skrócenia. Załatwiłam więc własnoręcznie, jak i wiele innych drobnych poprawek krawieckich. Przy odrobinie chęci, czasu i podstawowych umiejętnościach, da się coś zdziałać w tym temacie.
Kto z Was również coś szyje, ceruje albo naprawia własne ubrania? Dajcie znać w komentarzu! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz